Katarzyna Bentkowska
OGRODY DUSZY

Małżeństwo jak firma

MAŁŻEŃSTWO JAK FIRMA



Wiele młodych osób w ostatnich czasach obawia się małżeństwa, upatrując w nim tylko strat, wyrzeczeń, a nawet końca miłości przez zaniedbanie starań ze strony partnera i nadmierną pewność posiadania drugiej osoby.

Miłość między ludźmi, która powinna być w dzisiejszych czasach wyjściową dla decyzji o połączeniu losów dwóch osób, przechodzi w tym tysiącleciu poważną transformację. Następuje wzrost uczuciowości i wrażliwości człowieka, znika pewność siebie, odrębność i zgoda na samotność w związku. Powoduje to znaczne zmiany w relacjach między ludźmi w stosunku do tego;
Jest możliwe, że związki zawarte w tamtym tysiącleciu są całkiem inne, niż zawierane obecnie. Nawet w ramach tego samego pokolenia wystepują więc zasadnicze różnice w podejściu do małżeństwa. Może dlatego powstaje spór, co do sensu małżeństwa. W przednim tysiącleciu dominowała walka o własne JA w związku.
Teraz większe znaczenie odgrywa szczerość i zrozumienie między partnerami. Nawet obrzędy ślubne z tamtego tysiąclecia wskazywały, że narzeczeni byli nakłaniani do walk o dominację w związku. 

Pannie młodej zalecano, aby nie dopuszczała do przydeptania swojej sukni przez partnera podczas ceromonii ślubnej, ponieważ w ten sposób mąż będzie nad nią dominował. Walka dotyczy też tego, kto będzie trzymał kasę w swoich rękach? Było więc ważne, aby przejąć pieczę nad pieniądzmi, jakie były dawane przez gości weselnych. Aby pan młody nie miał przewagi nad panną młodą, bo w jego marynarce było sporo kieszeni, gdzie mogły trafić pieniężne dary, dla panny młodej szyte były specjalne sakiewki, torebeczki lub inne ukryte schowki na kasę, aby mogła ją przejąć i później we wspólnym życiu decydować o sposobie jej wydatkowania.
Cele małżeństw, zawieranych w ubiegłym tysiącleciu były głównie związane z potomstwem. Każdy chciał zostawić po sobie (!) ślad w dzieciach, aby w ten sposób udowodnić sens swojego życia. Pary bezdzietne były źle widziane. Krewni oczekiwali efektów nocy poślubnej w postaci ciąży panny mlodej, aby cel związku stał się osiągnięty. Dziś niekoniecznie!
Nie ma już takiej presji, a nawet odwrotnie. Krewni uważają dzisiaj, że młodzi powinni się najpierw sobą nacieszyć, zabezpieczyć sprawy bytowe, a dopiero potem myśleć o dzieciach, którym trzeba przecież stworzyć dobre warunki materialne.
Powstaje jednak problem, czy rzeczywiście ludzie się kochają, czy pożądają lub potrzebują do czegoś? Na to pytanie niektórym trudno sobie odpowiedzieć, więc decyzje o zawarciu ślubu są odkładane.
Znika pewność siebie, ambicje, chęć walki o miłość i trwałość związku między ludźmi. Nawet związki zawarte w tamtym tysiącleciu, są poddawane weryfikacji pod względem tego, czy jest jeszcze między partnerami wzajemna miłość, a więc sens trwania razem? Kiedy partnerzy dochodzą do wniosku, że ich miłość wygasła, to przestają się bać decyzji o pozostaniu samotnymi.
Rośnie więc liczba osób, które uważają, że lepiej być samemu, niż z kimś, kogo się nie kocha i z kim nie rozumie. To są te znaczące zmiany energetyczne, odciskające swe piętno w decyzjach rozwodowych nawet wieloletnich małżeństw. Pojawia się moda na bycie singlem, która potwierdza, że ludzie przestają się kierować ambicjami, aby związek trwał bez względu na wszystko.
Samotność nie jest już porażką, jak kiedyś. Znika zjawisko „starej panny” i „starego kawalera”. Znika też tendencja do napiętnowania dzieci nieślubnych, panny z dzieckiem i określenie „bękart”. Rozwodnicy są dzisiaj nazywani „wolnymi z odzysku” i przestaje ludziom przeszkadzać, że ktoś ma dzieci z byłego związku, bo nie one są celem i problemem. 


 
Coraz częściej rośnie skłonność do tworzenia związków układowych, które mają zabezpieczać wzajemne interesy partnerów. Miłość zaczyna być zastępowana interesem i zaspokajaniem potrzeb partnerów. Niektórzy nad tym lamentują, że coraz trudniej o partnera, który nie zważa na pieniądze i kocha za darmo.

Mówi się o wzroście liczby ludzi, którzy udają uczucia dla zaspokojenia potrzeb materialnych.
Można się spodziewać, że zanim ludzie będą już lepiej rozumieć swoje własne uczucia i w oparciu o to dokonywać wyboru partnera do związku, mogą przechodzić etap kalkulacji, czy warto kochać i być szczerym?
Zanim szczerość i miłość zostanie uznana za siłę, a nie słabość, pojawiać się będą związki o charakterze biznesowym, działające sprawnie, niczym dobrze zorganizowana firma. W nich będzie uzgadniane i negocjowane, co kto dla kogo powinien robić, dawać, umieć i czego w zamian może oczekiwać? Taka ścisła regulacja biznesowa i organizacyjna, jako podstawa nowych związków małżeńskich, może jednak wykluczyć, co ktoś czuje, pragnie, a nawet wzajemne zrozumienie.

Jedynym punktem wspólnych rozmów między małżonkami może się stać negocjowanie dawanych sobie lub ograniczanych korzyści. Gdyby do tego doszło, to związki małżeńskie będą trwałe przy pojmowaniu ich przez partnerów, jako dobry interes, na którym się zyskuje i nie może stracić. Wtedy będzie się wydawać, że małżeństwo jest stabilne. Partner zyska zabezpieczenie, jeśli wykaże, że jest przydatny i potrzebny, bo za to należy go kochać.
Rozwody z powodu braku wzajemnej miłości mogą się stać rzadsze przez nieopłacalność rozstania małżonków. I tak jak w firmie oraz w interesach, wzajemne uczucia i sympatia, ani zrozumienie nie będą wtedy najważniejsze. W ocenie jakości małżeństwa mogą nabierać znaczenia korzyści i straty.
To oczywiście koszmarna wizja przyszłości w rozwoju poziomu energii ludzkości. Podobnym koszmarem było w ubiegłym tysiącleciu wyobrażanie sobie samotności, jako życiowej porażki. I dlatego ludzie trwali razem, aby udawać sukces i jedność, choćby byli dla siebie najgorszymi wrogami!
Mimo tego, cała ludzkość wydostała się wspólnie ze zniewolenia negatywnymi aspektami walki o siebie, ucząc tego, że sukces jest ok, ale nie może pozbawiać godności osobistej. Trwanie w związku, który był polem walki i niszczył godność małżonków, odchodzi na szczęście do przeszłości. Teraz ludzie zmierzą się z problemem kalkulowania, czy się opłaca kochać i nic nie wymagać, a dawać? 

Miejmy nadzieję, że głos serca zwycięży biznesowe kalkulacje i małżeństwa nowego tysiąclecia nie będą jednak oparte wyłącznie na tym, co kto traci lub zyskuje? Miejmy więc nadzieję, że ludzie będą nie tylko pragnąć szlachetności i bezinteresowności od parterów, ale też rozwijać ją w sobie.

Odróżnienie pragnień serca od pożądania i innych potrzeb, jakie miałby spełnić partner, z pewnością stanie się wyzwaniem małżeństw już istniejących, jak też nowych.
Ludzie zrozumieją z czasem, że miłość można poznać po tym, że drugiej osobie daje się coś, co przeczy interesom i wydaje stratą.
Takie właśnie pary małżeńskie będą przykładami jedności ciał i dusz nowego tysiąclecia. Będą wzorem miłości, do jakiej ludzkość tęskni od zawsze i tę szansę zyskuje w energii nowego tysiąclecia.

Tekst, design i grafika - by Katarzyna Bentkowska 2009. Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja